W 2002 roku z telefonów komórkowych korzystały zaledwie 3% mieszkańców Afryki. Dziś odsetek ten przewyższa 80%, a rynek mobile na Czarnym Lądzie rozwija się szybciej niż w jakimkolwiek innym regionie świata. Mobilna rewolucja pozwala Afrykanom zbliżać się do krajów pierwszego świata i umożliwia, jakże zbawienny dla nich, wzrost branży fintech[1].
Wioska wokół wieży
Jak wyglądają współczesne oazy? Są z reguły blaszane, wysokie na ponad 15 metrów, a na ich czubkach znajdują się anteny. Legendy głoszą, że na przełomie XX i XXI wieku Afrykanie powrócili do koczowniczego trybu życia, ale celem ich wędrówek stały się nie obszary pełne wody i bujnej roślinności, a wieże telekomunikacyjne emitujące sygnał GSM. Afryka wprost zachwyciła się możliwościami telefonów, a inwestorzy błyskawicznie zwietrzyli szansę na rozwinięcie działalności.
Jednym z nich był Sudańczyk Mo Ibrahim, który w 1998 roku stworzył firmę telekomunikacyjną Celtel. Dla 71-letniego obecnie przedsiębiorcy było jasne, że kontynent goszczący miliard obywateli, z których zaledwie wąska grupa posiada telefon komórkowy jest doskonałym miejscem na rozkręcenie intratnego biznesu w błyskawicznie rozwijającej się branży. Nie pomylił się. W chwili przyjazdu Ibrahima wśród 55 milionów mieszkańców Demokratycznej Republiki Konga zaledwie 3 tysiące używało urządzeń mobilnych. Dziś jest ich ponad 20 milionów[2].
Kontakt z rodziną
Tak ogromny przyrost jest dziełem nie tylko przedsiębiorczego Ibrahima. Wpływ na wybuch mobilnej rewolucji miały przede wszystkim warunki, w jakich żyją Afrykanie. Wyobraźmy sobie kraje bezustannie nękane przez wojny, w których ciągłe przeprowadzki są integralną częścią smutnej rzeczywistości. Konflikty, najazdy na wioski, rozmaite rabunki rozdzielały mieszkańców i rodziny, które do czasu nadejścia „ery mobile” miały niewielkie szanse na ponowny kontakt.
Obecnie odnalezienie znajomych, sąsiadów czy członków najbliższej rodziny zajmuje już nie kilka lat, a tygodnie lub nawet dni – sieci komórkowe niejako połączyły rozbitą społeczność Czarnego Lądu.
Jeszcze kilkanaście lat temu widok ten był co najmniej szokujący. Dziś – staje się codziennością.
Pieniądze skradzione spod poduszki
To jednak nie koniec rewolucyjnych innowacji. Wojenna rzeczywistość utrudnia bowiem nie tylko osiedlenie się w jednym miejscu i nawiązywanie relacji międzyludzkich. W takich warunkach trudno zadbać również o oszczędności. Gdy dookoła szaleją pociski, większość młodych mężczyzn trudni się kradzieżą, a pozostawianie życiowego dobytku i ucieczka bywa absolutną koniecznością – finanse schodzą na drugi plan. Bądźmy szczerzy, ciężko byłoby znaleźć gorsze miejsce na przechowywanie gotówki niż mieszkanie w stolicy Kongo, Kinszasie.
Cóż to jednak za problem, skoro mamy możliwość otwarcia lokaty? Cały cywilizowany świat woli przecież ulokować swoje oszczędności na bezpiecznym rachunku bankowym, aniżeli trzymać je pod kluczem w mieszkaniu. Sęk jednak w tym, że we wspomnianej Demokratycznej Republice Konga upadł bank centralny, czego efektem są ciągłe skoki waluty i brak bankowych inwestycji. Na szczęście czwarta rewolucja przemysłowa poradziła sobie i z tym problemem.
Oszczędzanie jest wreszcie możliwe
Jak zatem jednocześnie zredukować ryzyko kradzieży i znaleźć miejsce na trzymanie pieniędzy? Naturalnie użyć telefonu komórkowego. Sieć połączeń, która stworzył Mo Ibrahim pozwoliła inwestorom proponować coraz to bardziej kreatywne rozwiązania dla mieszkańców Afryki. Jednym z nich jest program M-Pesa, czyli kenijski system bankowości elektronicznej, absolutnie czołowy przedstawiciel sektora fintech.
Fintech w wersji kenijskiej
Niczym rodzimy mBank lub ING Direct, M-Pesa nie posiada żadnych fizycznych oddziałów. Wszelkie transakcje dokonywane są wyłącznie przy użyciu telefonów komórkowych, co znacznie redukuje ryzyko jakże powszechnych na Czarnym Lądzie kradzieży i pozwala na operowanie finansami w każdym miejscu, o każdej porze dnia. Jedyną aktywnością wymagającą podniesienia wzroku znad ekranu telefonu jest otwarcie konta i wpłacenie pieniędzy – odbywa się to przy użyciu dowodu osobistego lub paszportu oraz udziale jednego z dziesiątek tysięcy agentów M-Pesy rozlokowanych na stacjach benzynowych, sklepach i biurach.
Bankowość mobilna okazała się być prawdziwym panaceum na bolączki Afrykanów. Do 2012 roku zachwyceni możliwością bezpiecznego oszczędzania Kenijczycy założyli aż 19 milionów kont (na 43 miliony mieszkańców), a zyski z funkcjonowania M-Pesy stanowiły 25% tamtejszego PKB. Co więcej, w gospodarstwach domowych, które skorzystały z dobrodziejstw nowoczesnej technologii średnie przychody wzrosły od 5 do aż 30 procent.[3]
Większe bezpieczeństwo transakcji oraz możliwość gromadzenia oszczędności znacząco pobudziła bowiem popyt i zwiększyła możliwości nabywcze Kenijczyków. Na bazie M-Pesy powstał również program M-Schwari umożliwiający zaciąganie kredytów, a współpraca z Western Union pozwoliła na zintegrowanie obu narzędzi z międzynarodowym systemem transakcji.
Wystarczy wejść, wpłacić pieniądze i oszczędzanie przestaje być problemem.
Wypłata na konto szeregowego
Alec Ross, były doradca ds. technologii Hilary Clinton na kartach książki „The Industries of the Future” opowiada historię o problemach kongijskiej armii, przeżartej przez korupcję i wewnętrzne układy. Szeregowi żołnierze mimo poświęcenia na polu bitwy nie dostawali należnych im pieniędzy, bo zanim docierały one do ich domów, generałowie i dowódcy przejmowali fundusze i odsyłali podwładnym jedynie to, co nie zmieściło im się do kieszeni.
Ross postanowił więc wdrożyć system bankowości mobilnej do struktur armii Demokratycznej Republiki Konga. Mimo początkowych problemów związanych z przekupywaniem rządu przez generałów, którzy za wszelką cenę nie chcieli dopuścić do technologicznej rewolucji – fintech zagościł również w wojskowości jednego z najbardziej skorumpowanych i zniszczonych wojną krajów świata. Wszelkie wypłaty docierają teraz bezpośrednio na konto każdego żołnierza uniemożliwiając jakiekolwiek finansowe manipulacje.
Teraz tytułowa teza zdaje się być naprawdę niemożliwa do podważenia. Fintech faktycznie odmienia oblicze Afryki.
—
[1] sektor gospodarki obejmujący przedsiębiorstwa operujące w branży finansowej oraz technologicznej. Firmy określane mianem FinTechów najczęściej świadczą usługi finansowe za pośrednictwem Internetu.
[2] Alec Ross: The Industries of the Future; Simon & Schuster; 2016
[3] Alec Ross: The Industries of the Future; Simon & Schuster; 2016