Współcześnie coraz mniej interesują nas produkty, a coraz bardziej usługi. W siłę rośnie model subskrypcyjny. Samochód albo ekspres do kawy w abonamencie? – czemu nie. Jak projektować usługi, by spełnić oczekiwania klientów? Jak synchronizować systemy i procesy? Jak włączać klientów w co-design? – o tym mówi nasza CIM-owa ekspertka od innowacji, Krystyna Jarek z Booster of Innovation.
Agata Mardosz-Grabowska: Dzień dobry, witam serdecznie w kolejnym odcinku questus marketing podcast. Ja nazywam się Agata Mardosz-Grabowska, a moim gościem jest dzisiaj Krystyna Jarek, założycielka butiku innowacji Booster of Innovation. I myślę, że mogę już oficjalnie powiedzieć, że nasza nowa trenerka na programach zaawansowanych CIM. Razem z Krysią będziemy miały przyjemność prowadzić zajęcia właśnie z innowacji i kiedy przygotowywałyśmy plan na tą naszą wspólną sesję, rozmawiałyśmy o tym, o czym dokładnie mówić, o różnych metodach, narzędziach, technikach innowacyjności. I takim tematem, który rozgrzał nas troszkę intelektualnie było Service Design, w którym Krysia właśnie się specjalizuje i uznałyśmy, że to jest świetny temat na kolejny odcinek podcastu. W związku z tym Krysiu pierwsze pytanie, czy wszystko jest albo może być usługą?
Krystyna Jarek: Teoretycznie tak, ale generalnie dzisiaj bym nie robiła takiego rozdzielenia między produkty a usługi, ponieważ klienci, konsumenci poszukują rozwiązania ich problemów lub poszukują wartości, które są wpisane w ich życie. Żeby nie mówić tak górnolotnie, weźmy przykład chociażby fotowoltaiki, która jest teraz mocno popularna i wprowadzanie właśnie takich zielonych rozwiązań. Możemy kupić produkt w postaci paneli, zainstalować je na dachu i korzystać z prądu ze słońca. A możemy właśnie postawić na usługę, czyli wybrać ofertę abonamentową. Nie jesteśmy właścicielami tych paneli, ale tak naprawdę te panele, które firma nam zainstaluje na naszym dachu, produkują prąd dla nas i korzystamy z tego rozwiązania. Jakie jest rozwiązanie dla klienta? Pierwszy punkt, to jest korzystanie z kapitału i możliwości inwestowania go w zupełnie innym miejsce. Druga sprawa, to jest ściągnięcie obowiązku właściciela takich paneli z utrzymania i serwisu ubezpieczenia dodatkowego, więc tak naprawdę płacę abonament i korzystam z zielonego prądu nie martwiąc się o utrzymanie takich paneli. Innym przykładem jest Lavazza, kawa dla biura. Normalnie będąc właścicielem firmy, właścicielem salonu fryzjerskiego czy jakiegokolwiek innego punktu usługowego, chciałabym częstować pracowników czy klientów dobrą kawą. I musiałabym właśnie poszukać, z jakiego ekspresu mogę korzystać, jaką kawę uzupełniać, dbać o to, żeby ta kawa była, dbać o ten ekspres, żeby był w dobrym stanie. Dzisiaj mogę też właśnie w formie usługi korzystać z dostępu do ekspresu i zamawiać co miesiąc, dostawać co miesiąc kawę. Nie muszę się martwić jakie urządzenie wybrać, nie muszę się martwić o serwis tego urządzenia, dostawca dba o to, żebym miała dobrej jakości sprzęt. Co więcej, zyskuję na tym, że dostaję właśnie ekspercką poradę, jaką kawę zamówić w kolejnych okresach, co jest ważnego, co ciekawego. I już zamiast posiadania filiżanki kawy, to też jest taki fajny moment, gdzie mogę poczęstować dobrą kawą, ale też właśnie występuję jako ekspert, bo mogę coś więcej o tej kawie powiedzieć. Więc odchodzimy od takiego podejścia czy rozdzielenia produkt-usługa, mówimy już o rozwiązaniu takim kompleksowym.
Agata Mardosz-Grabowska: O takich klasycznych produktach też warto myśleć dzisiaj jak o usługach i co nam może dać taka zmiana?
Krystyna Jarek: Rekomendowałabym inny punkt widzenia czy inne podejście, bo w momencie, kiedy będziemy patrzeć na produkt, który posiadamy, bardzo liniowo przekładamy go, w jaki sposób zamienić go na usługę i możemy przeoczyć potrzeby, problemy, z którymi na przykład dzisiaj borykają się klienci. Przykładem jest w ogóle samochód i o ile mamy tutaj dzisiaj różne opcje, możemy kupić samochód, możemy wziąć na leasing, możemy skorzystać z floty, możemy wynająć samochód, jest już obecna taka opcja wynajmu samochodu w abonamencie. Jaka jest różnica w takim podejściu? Na przykład wyobraźmy sobie dział sprzedaży i możemy wynająć stałą flotę dla pracowników, a mając właśnie ten abonament i możliwość elastycznego doboru modeli, w momencie, kiedy któryś z przedstawicieli handlowych czy sprzedawców osiąga super wyniki, możemy właśnie w ramach takiego abonamentu zagwarantować skorzystanie na przykład z Ferrari na miesiąc. I jest to z jednej strony motywujące, a z drugiej strony mam taką opcję, nie muszę się martwić w jaki sposób to kupić, w jaki sposób to rozliczyć, jest to po prostu tymczasowe i chwilowe. Wracamy bardziej do punktu, co potrzebuje klient, jaką ma potrzebę, jaką doceni wartość, którą mu dostarczymy, niż jest bardziej skoncentrowany jak wygląda nasz produkt, czy jak wygląda nasza usługa. Innym przykładem jest sklep internetowy i właśnie tak jak powiedziałaś o produkcie. Jeślibyśmy mówili i patrzyli z punktu widzenia produktu, to jesteśmy w stanie zaprojektować ścieżkę klienta od momentu rozważania zakupu, zakup, obsługę posprzedażową. To dla przykładu firma Osnowa zajmuje się sprzedażą odzieży produkowanej z materiałów z recyclingu, możemy kupić sobie na przykład marynarkę czy dżinsy wyprodukowane z butelek plastikowych wyłowionych z oceanu, przetworzonych na tkaniny certyfikowane. Ale ta firma robi krok dalej, ona koncentruje swoją ofertę dla osób, które chcą być ekologiczne, chcą wspierać zrównoważone biznesy. I marka Osnowa dodatkowo oferuje inne rozwiązanie. Jeśli masz odzież, której chcesz się pozbyć możesz wysłać to do firmy, możesz dzięki temu otrzymać rabat na kolejne zakupy w wysokości 10-15%, w zależności od jakości odesłanych rzeczy. Te rzeczy są przekazywane do ich sklepu second handu i można właśnie wpierać ten obieg cyrkularny odzieży. Jeśli na przykład odzież jest gorszej jakości trafia do recyclingu. Czyli ja, jako osoba, która wspiera takie ekologiczne firmy, takie ekologiczne marki, już nie szukam rozwiązania w jaki sposób ja mogę zaadresować właśnie te potrzeby, ale mogę kupując nowe rzeczy, wiem, że one są z recyclingu, a z drugiej strony mam też rozwiązanie w jaki sposób mogę oddać i czuję się zaangażowana w tą markę, chcę wspierać tą markę. I już nie mówimy o czystym produkcie kupienia marynarki, spodni czy sukienki, tylko mówimy o całej filozofii funkcjonowania firmy. I tym właśnie zajmuje się Service Design, żeby połączyć właśnie te różne kropki, różne potrzeby konsumentów w całość i zsynchronizować to działanie tak, żeby po stronie biznesowej było to możliwe do dowiezienia oraz profitowe.
Jak szybko i sprawnie zaprojektować strategię marketingową? – przeczytaj nasz poradnik i pobierz szablon strategii w pdf
Agata Mardosz-Grabowska: No właśnie, wracając do samego obszaru Service Design, to przygotowując się do tej naszej rozmowy szukałam sobie różnych artykułów na temat Service Design i absolutna większość tego co znalazłam tytuł zaczyna się od sformułowania, czym różni się Service Design od… I tutaj następowało Design Thinking, Customer Experience Design, User Experience Design i tak dalej. Więc prośba do Ciebie, czy mogłabyś ten Service Design umiejscowić na mapie tych wszystkich pojęć i podejść związanych z innowacyjnością?
Krystyna Jarek: To fajne pytanie i często dyskusja właśnie się zaczyna czym to się to różni, którym projektem powinniśmy rozpocząć czy pracować. I tak żeby właśnie wyjaśnić o pokazać w jaki sposób ja wyjaśniam i pokazuję właśnie te różnice pomiędzy poszczególnymi metodami. Design Thinking był pierwszą metodą, która powstała i była mocno skomercjalizowana, pokazująca właśnie ten proces projektowy mówiący, zaczynający się od tego pierwszego etapu empatyzacji, czyli poznania użytkownika. Skąd się ten krok wziął? To się wszystko zaczęło od projektowania produktów, od tego właśnie zaczęłyśmy, czy produkt można zmienić na usługę. Projektanci siedzieli w swoich biurach projektowych i projektowali te rozwiązania, nie wiedząc dla kogo projektują, nie widząc życia tego konsumenta. Taka przysłowiowa pralka była projektowana przez projektantów w ich biurze natomiast oni nie wiedzieli czy ona się zmieści między framugami w drzwi do tej łazienki, czy nie trzeba przestawiać ściany i tak dalej. Może to tak obrazowo opowiadam, ale stąd właśnie pokazał się ten pierwszy krok empatyzacji.
Popularność Design Thinking w biznesie się też przełożyła, w którymś momencie biznes przestał robić badania rynkowe, przestał badać klientów i też właśnie było powiedziane idź do klienta, zobacz, jak on wygląda. To jest ten pierwszy krok. Design Thinking został mocno rozpropagowany przez firmę Idea, która współpracowała z Apple i mieli wyjątkowe produkty i rozwiązania, więc pokazali, że ten Design Thinking świetnie działa. Natomiast też warto wiedzieć, że Design Thinking też kończy się porażką, jak chociażby myszka do komputera Mac’a, w kształcie krążka hokejowego, która się zupełnie nie przyjęła. Więc taka też świadomość i taka też krytyka tych procesów i podchodzenia ostrożnie do tych metod, że one nie są magicznym rozwiązaniem. Więc mamy Design Thinking. Drugą metodą, która się tak historycznie pojawiła, ale to były lata 80, 90, to był User Experience, czyli mówimy o okresie, w którym komputery osobiste zaczęły rosnąc na znaczeniu. I użytkownik, który zacząłby z niego korzystać, to nie był programista, który komunikował się liniami kodowania, tylko potrzebował przyjemnego interfejsu. I to jest moment, w którym właśnie powstawała pierwsza interakcja człowieka z ekranem, z komputerem, z designem na ekranie. Kolejny krok to były smartfony, a dzisiaj, jeśli mówimy o User Experience Design mamy też na myśli wszelkiego rodzaju różne ekrany, jak chociażby bankomaty, stoiska do check-inu na lotniskach czy kupowanie biletów, czy sprawdzanie rozkładów jazdy na dworcach i tak dalej. Więc w jakiś sposób to jest zaprojektowane, tym się Mix Design.
Kolejnym krokiem był Service Design, to jest metoda, którą opracował brytyjski Design Council z początkiem XXI wieku, i on właśnie dotyczył rozwoju ekonomii usług. Czyli społeczeństwa coraz bardziej się bogaciły, a coraz więcej chciały płacić za usługi. Natomiast skoordynowanie tych procesów dostawy usług wymagało już więcej precyzji. Pomyślmy sobie na przykład o takiej bankowości, czyli chociażby zakup mieszkania i wzięcie kredytu hipotecznego, to właśnie łączy różnych aktorów, jak agentów nieruchomości, wizytę w banku, sprawdzanie różnej dokumentacji w urzędzie miasta, dokumenty, które sa potrzebne do wzięcia z miejsca pracy. Więc cały proces jest mocno skomplikowany i Service Design podszedł właśnie do tego, żeby proces usług opracować tak, żeby ta osoba korzystająca z usług miała to w przyjemny i fajny sposób zaprojektowane. I ostatni element Experience Design, czyli projektowanie doświadczeń, czy to po stronie klienta jako Customer Experience czy po stronie pracowników Employee Experience. To jest ten kolejny etap ewolucji biznesu, ewolucji społeczeństwa, czyli jesteśmy nastwieni na wyjątkowe doświadczenia, jeśli tylko nas interesuje rozwiązanie naszego problemu, ale też w jakiś sposób ten problem jest rozwiązany, na to zwracamy uwagę. I to też przyszło w ramach ewolucji Internetu, digital, personalizacji. Oczekujemy właśnie wyjątkowej obsługi i ten Experience Design jest kolejnym elementem. Żeby było ciekawiej, w tym roku British Design Council wprowadził kolejne pojęcie, kolejna metodę Systematic Design. Ten Systematic design dotyka kwestii inkluzywności włączania różne skrajne grupy mniejszościowe. Również bierze pod uwagę różnorodność, a także bierze pod uwagę rozwiązania, które są zrównoważone lub właśnie ograniczają emisję dwutlenku węgla, więc jest to takie bardzo ekologiczne rozwiązanie. Więc myślę, że te metody będą ewoluować, warto je znać, warto znać założenia i wiedzieć jak świadomie korzystać z ról i wiedzieć, które w jakim momencie się najlepiej sprawdzą.
Zdobądź międzynarodowy certyfikat CIM dla marketerów. Kompetencje cenne na całym świecie
Agata Mardosz-Grabowska: To, jeśli chodzi o Service Design, to co jest istotą tego podejścia, co je wyróżnia.
Krystyna Jarek: Service Design jest właśnie tym procesem nastawionym na odkrycie potrzeb, problemów użytkownika, aby zaprojektować rozwiązanie, którego on potrzebuje. Bo to się oczywiście łatwo mówi, natomiast to, co wyróżnia Service Design, to warto właśnie spojrzeć z punktu widzenia różnych interesariuszy, którzy są związani z daną usługą, tak jak powiedziałam wcześniej o banku, wzięciu kredytu hipotecznego, to już nie jest tylko bank i użytkownik, tylko są włączone inne osoby, które są w to zaangażowane. Kolejną rzeczą to jest mapa ekosystemu, teraz już nie mówimy o stricte kliencie i firmie, która to dostarcza, ale właśnie też jest kontakt z różnymi przedmiotami, rzeczami jak chociażby formularze czy też właśnie ekrany, które po drodze czy wypełniamy, czy komunikujemy się w różny sposób oraz procesy, w których uczestniczymy. I zmapowanie tych wszystkich połączeń pokazuje nam jakie jest szersze spektrum, w jaki sposób możemy skoordynować, poukładać całe działanie. Kwintesencją Service Design jest mapa Service Blueprint. To jest takie lustrzane odbicie, czyli jak wygląda ścieżka klienta, a po drugiej stronie jak są synchronizowane wszystkie działania po stronie firmy lub podmiotów, które są zaangażowane w dany temat. I to pozawala przewidzieć, gdzie mogą być jakieś problemy, zastoje, pozwala usprawniać pewne procesy, pozwala pomóc odciążyć czyjąś pracę, albo stwierdzić strategicznie, w który obszar bardziej inwestujemy, w który mniej i tak dalej, lub też jest bardzo fajny punktem startu do poszukiwania innowacji, czyli jak modyfikujemy tą ścieżkę, jak wygląda ścieżka obsługi klienta u konkurencji, w jaki sposób my możemy ją w ogóle zmienić, zmodyfikować. Więc to sa już takie ciekawe tematy, gdzie możemy poszukiwać różnych pomysłów na innowacje. I z uwagi na ten charakter usług niematerialnych, na tą interakcję, która zachodzi pomiędzy tymi podmiotami, ten proces Service Design jest bardziej złożony, trudny, ale w momencie, kiedy złapiemy ten cały obrazek, dostarczamy właśnie tej wartości, czyli tak jak powiedziałam z tą fotowoltaiką, płacę za prąd w abonamencie, a nie muszę się przejmować gwarancjami, ubezpieczeniami, przeglądami. Czy chociażby z tą kawą, nie muszę stać przed półką sklepową, którą kawę wybrać i w jaki sposób to odczytać z opakowań, tylko tak naprawdę w ramach tej miesięcznej opłaty korzystam z wiedzy eksperckiej.
Agata Mardosz-Grabowska: Miałam teraz zapytać Cię o to, jak wygląda proces Service Design, ale z tego co mówisz to jest znacznie bardziej skomplikowane, to jest wiele przeplatających się procesów. Jak podejść w ogóle do tego mapowania tego czym się zajmujemy?
Krystyna Jarek: Najprościej tutaj rekomenduję skorzystać z opracowanego procesu przez brytyjski Design Council. Czteroetapowy proces: discover, define, develop i deliver. Czyli cztery kroki. Jest on opisywany jako tak zwany podwójny diament, Double Diamond. Więc to jest pierwsza rzecz jaką bym tutaj sugerowała, trzymać się zgodnie z tą metodologią. Natomiast jak wygląda taki proces. Ta faza discover, czyli poszukiwania, badania eksploracyjne są zakrojone na bardzo szeroką skalę. O ile w Design Thinking mówimy o użytkowniku i chcemy się empatyzować, jak wygląda jego dzień życia, co on robi i tak dalej, to w Service Design mapujemy tych interesariuszy, różne podmioty, różne osoby i tworzymy, przygotowujemy plan badawczy właśnie dla poszczególnych tych osób. Czyli tworząc plan badawczy zadajemy sobie pytanie co wiemy na temat poszczególnych osób. Jeśli zbieramy, to musimy poprzeć danymi, które o tym mówią. To nie jest tak, że nam się wydaje, albo z naszego doświadczenia, tylko wszystko mamy tutaj data driven, czyli jakie cyfry, jakie mamy źródła danych. Kolejny obszar jest czego nie wiemy, czyli założenia, hipotezy, co przypuszczamy, że się pewne rzeczy dzieją. I finalnie określamy sobie, czego nie wiemy, że nie wiemy. I to jest najtrudniejsza faza do zbadania, ponieważ tu się dzieją najciekawsze rzeczy. I to polega właśnie na tym, w jaki sposób zaprojektować badanie, aby dotrzeć do tych rzeczy, których nie jesteśmy świadomi, albo nie wiemy, że powinniśmy w tym miejscu szukać.
Dla przykładu jeden z takich projektów, które realizowałam na przykład Service Design wykorzystywany w procesach wewnętrzny. Projektowaliśmy proces onboardingu pracowników w Lotte Wedel. Mieliśmy trzy, jak gdyby ścieżki, ścieżkę zdalną, ścieżkę stacjonarną i ścieżkę mieszaną, łączącą dwa te podejścia, czyli stacjonarne i zdalne w proces wdrożenia. I równocześnie taki sam proces onboardingu przygotowywaliśmy dla Grupa Pracuj. I było w takim jednym miejscu napisane, wydanie sprzętu IT czy odwiedzenie IT i wydanie sprzętu pracownikowi. Natomiast w momencie, kiedy wystartowaliśmy z tym procesem discovery w Wedlu, zrobiliśmy takie ćwiczenie kodesignu, czyli zobaczyliśmy jak w innych firmach wygląda proces onboardingowy, więc wyszliśmy z FNCG, który jest w E. Wedel, ale spojrzeliśmy też na bankowość, firmy technologiczne czy telekomunikacyjne, żeby zobaczyć szersze spektrum. I co się okazało. Zbadaliśmy też osoby, które przeszły ze start-up’ów do korporacji i one powiedziały, że są zszokowane tym, że wcześniej działały na systemach Googla, Google Workplace, a przechodząc do korporacji mieli po raz pierwszy do czynienia z pakietem Microsoft Office. I mieli na przykład taki problem, jak ustawienie kalendarza czy spotkania w Outlooku. I byliśmy zaskoczeni, bo to były młode osoby, które miały właśnie problem z takim tematem. W przypadku procesu onboardingu, to oznacza, że przez taką jedną rzecz, nie wystarczy dać pracownikowi komputera, trzeba właśnie zobaczyć w jaki sposób on go obsługuje czy zna programy, które są. I to było dla nas punktem startowym, żeby sobie zmapować, jakie są programy, które muszą pracownicy poszczególnych zespołów znać, jaka jest ich wiedza i w jaki sposób mogą się tego nauczyć.Więc discovery, to właśnie jest dotarcie do tych rzeczy, których nie wiemy, że nie wiemy. I to jest ten pierwszy etap.
Drugi etap to jest faza define, czyli definiujemy, syntetyzujemy zebrane informacje i to jest kluczowy moment, żeby wyciągnąć właśnie właściwe insighty, żeby stworzyć mapę person. Bo już nie chodzi o to, żeby określić jedną czy dwie persony, ale tak naprawdę kogo mamy na pokładzie, jakie są wspólne wartości dla tych osób, które te persony są ważne z punktu widzenia biznesu, czy się wszystkimi zajmujemy, które są kluczowe. I to jest taki moment, w którym powiemy sobie ok, definiujemy sobie dla kogo projektujemy rozwiązanie, na jaką potrzebę odpowiadamy, co mamy dowieść. I dochodzimy do kolejnej fazy trzeciej, czyli developmentu, tworzenia rozwiązania. I tu jest ten moment, w którym możemy zaprosić osoby zaangażowane w dane rozwiązanie, do fazy ko-kreacji, czyli wspólnego tworzenia rozwiązania. To jest też okres testowania tych pomysłów, czyli możemy właśnie testować digitalowo, możemy też dodatkowe badania prowadzić, testując rozwiązania. Ale w tej fazie też bardzo ważny jest element wprowadzenia modelu biznesowego, czyli nie tylko właśnie tworzenia projektu i procesu projektowego, ale tak naprawdę naniesienie tego w jaki sposób dany produkt, usługa będzie sprzedawana, jakie są powiązania między różnymi aktorami na rynku, i też testowanie nie tylko samego rozwiązania, ale tego całego połączenia. Koniec końców, kiedy kończymy tą fazę developmentu przechodzimy do fazy delivery, czyli tak naprawdę mówimy o pierwszym wdrożeniu, czyli takim pilotażowym, czyli też nie robimy takiego finalnego rozwiązania, tylko zobaczymy jak rozwiązanie takie pilotażowe będzie wyglądało w zderzeniu z rzeczywistością, czy nie trzeba też wprowadzać poprawek. I to jest cały proces Service Design w czterech krokach.
Agata Mardosz-Grabowska: Tak, cały proces tylko w czterech krokach. Słuchaj, wspomniałaś o czymś bardzo ważnym, czyli elemencie co-creation. Na ile on jest istotny w Service Design.
Krystyna Jarek: U mnie w Booster of Innovation nacisk kładziemy na proces co-designu, bardziej niż ko-kreacji, ponieważ ten obszar ko-kreacji zaczyna się po trzeciej tej fazie rozwoju konceptu i zaprasza się użytkowników do współtworzenia rozwiązani. Moje działania czy praca nad innowacjami, którymi ja się zajmuję, zajmuję się tworzeniem nowych biznesów, nowych źródeł dochodów, nowych produktów, operujemy w tym obszarze tych nieuświadomionych potrzeb. I w momencie, kiedy ja bym zaczęła proces, zaprosiła użytkowników ko-kreacji niewiele bym z tymi użytkownikami wypracowała. Ja ich już zapraszam od pierwszego etapu startowego, czyli mamy pomysł, startujemy z projektem i właśnie to jest taki moment zaangażowania w co-design, czyli wspólnego projektowania całego tego procesu. Jeden z przykładów, realizowałam w tym roku projekt dla Teatru Tańca, tam był prosty cel biznesowy, skończyły się dotacje, bardzo mocno instytucja została covidowo dotknięta, potrzebne były dodatkowe źródła dochodu. I powiedzieliśmy sobie tak, mamy artystów, mamy tancerzy, mamy zespół kreatywny, mamy pomieszczenia i mamy dostęp czy możliwości online. Co możemy zrobić, w jaki sposób możemy oferować sztukę online, żeby móc dotrzeć do użytkowników i klientów nie tylko w danej miejscowości, tylko na przykład sięgnąć po całą Polskę. I moment, w którym zaprosiłabym ich do ko-kreacji, w jaki sposób znaleźć rozwiązanie, niewiele byśmy osiągnęli, bo wszyscy artyści, tancerze razem z dyrektorką kreatywną, było nastawienie na nie. Bo kolejny ekran, sztuka nie może być online, wszystko było na nie, łącznie z użytkownikami, jak zadaliśmy pytanie co myślisz o sztuce online, wszyscy byli bardzo negatywnie nastawieni. Natomiast ta rola procesu discover i zaprojektowania badań, włączenia już użytkowników w fazę badawczą, pozwoliło nam odkryć te nieuświadomione potrzeby i osoby, które były z tak wielkim nie, one przeszły do bardzo fajnych insightów. Jeden z takich insightów był właśnie: skorzystałabym z takiej sztuki online, bo wolę włączyć mojemu dziecku naukę tańca czy właśnie jakieś zajęcia taneczne niż kolejnego Netflixa. Albo inna osoba mówiła nie sztuka online, to tylko doświadczenie, wrażenia, to się liczy. Natomiast po pokazaniu innych, różnych opcji, które można doświadczać online, była właśnie tam redefinicja sztuki online, czyli na zasadzie takiej, sztuka powinna być offline, ale online mogę docierać w miejsca, w które normalnie bym nie dotarł. I koniec końców stworzył nam się insight, sztuka online uzupełnia wrażenia, które mamy w offline. I tak naprawdę zrobiła nam się furtka w jaki sposób możemy ją dodać nie bagatelizując tej sztuki właściwej przez duże S, możemy wdrażać pewne rozwiązania.