Jacek Karpiński  -  czy Steve Jobs mógł być Polakiem? - questus

Jacek Karpiński  –  czy Steve Jobs mógł być Polakiem?

Jacek Karpiński  -  czy Steve Jobs mógł być Polakiem?

Ile międzynarodowych karier zatrzymał opresyjny aparat państwowy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej? Czy Włodzimierz Lubański zagrałby w koszulce Realu Madryt? Czy Czesław Niemen koncertowałby po USA z The Rolling Stones? Okazuje się, że historia zna również człowieka, którego PRL pozbawił szansy na bycie Steve’m Jobsem i Billem Gatesem w jednym ciele. Oto Jacek Karpiński, twórca komputera K-202. 

 

Czyli nieprzyzwoicie utalentowany inżynier, rolnik i trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych żołnierz Szarych Szeregów. Próżno wymieniać wszystkie osiągnięcia i aktywności naukowca, ale trzeba przyznać, że Karpiński od początku swojego życia zdawał się chwytać dzień i wykorzystywać do maksimum każdą chwilę. Rany odniesione podczas bohaterskich walk w trakcie II Wojny Światowej skłoniły go do poświęcenia się karierze naukowej. Jak wskazuje błyskawicznie uzyskany w 1951r. dyplom inżynierski oraz skonstruowanie rewolucyjnej, drugiej na świecie kamery potrafiącej rozpoznawać otoczenie – karierze bardzo owocnej.

Ponadto, w latach 50. i 60. Karpiński aktywnie współpracował z polskim wywiadem[1]. Jego doskonała znajomość technologii skłoniła Służbę Bezpieczeństwa do wysyłania w charakterze informatycznego szpiega do zagranicznych krajów, w tym również Stanów Zjednoczonych. Zadaniem Karpińskiego było zbieranie zarówno informacji o zachodnich wynalazkach, jak i personaliów amerykańskich naukowców.

Współpraca z SB zaczęła jednak wypalać się w kolejnych latach, a wynalazca z zaufanego szpiega stał się jednym z celów polskiego wywiadu. Karpiński stracił paszport, a w jego otoczeniu pojawili się ludzie mający za zadanie monitorować każdą jego aktywność, włącznie z rozmowami telefonicznymi[2]. Cóż, ówczesna władza nie należała do stałych w poglądach.

 

Buraki zamiast komputerów

Co jednak szczególnie przykre, to właśnie polityka stanowiła główną przeszkodę na drodze do naukowego sukcesu. W momencie, w którym Karpiński najbardziej potrzebował wsparcia władz (lub choćby umożliwienia bezproblemowej pracy) aparat państwowy zaczął rzucać mu kłody pod nogi. Jego kolejny rewolucyjny projekt, protoplasta komputera personalnego K-202 nie został pozytywnie oceniony przez komisję Zjednoczenia Przemysłu Automatyki i Aparatury Pomiarowej „Mera”, która w PRL decydowała o dopuszczeniu wynalazków do masowej produkcji. Jak przyznaje sam Karpiński:

Nie chciano dopuścić do realizacji mojego projektu, bo Polska miała być krajem, gdzie uprawia się kartofle i buraki, a nie tworzy minikomputery.[3]

Zamiast nowoczesnej technologii w PRL kwitły zatem warzywa, a sam Karpiński mógł jedynie zastanawiać się, jak ogromna musi być ignorancja władzy, która w imię polityki (K-202 mógł zmieść z rynku produkowany na koszt państwa komputer Odra) torpeduje tak przełomowy projekt. Choć dziś specyfikacja techniczna urządzenia może wywołać jedynie uśmiech na twarzy, w 1971 roku komputer (a w zasadzie minikomputer[4]) przechowujący do 4 milionów słów, obsługujący 144kb pamięci, potrafiący wykonać milion operacji na sekundę był dziełem absolutnie rewolucyjnym.

 

Polski komputer K-202  - Jacek Karpiński

 

Komputer kapitalistów

Ostatecznie produkcja K-202 ruszyła z kilkuletnim opóźnieniem dzięki wsparciu ówczesnego Sekretarza PZPR Edwarda Gierka oraz brytyjskich firm: Data-Loop i MB Metals. Projekt Karpińskiego nie zdążył jednak zawojować świata. Na drodze do sukcesu ponownie stanęli partyjni decydenci, którzy z powodzeniem zahamowali rozwój wynalazku, przyzwalając na produkcję zaledwie 30 sztuk. Powód? K-202 przewyższał produkowane na terenie PRL komputery (w tym wspomnianą Odrę) tak bardzo, że przodujące dotychczas w inżynierii informatycznej wrocławskie zakłady Elwro musiały natychmiast zdławić konkurencję.

Oni siłami 6 tys. ludzi produkowali Odrę: większą, wolniejszą, za 30 tys. dolarów. Ja robiłem mały i szybki komputer za 1.800 dolarów, dysponując 200 ludźmi. Nie mogło być tak, że obcy klasowo inżynier, wspierany przez kapitał z Wielkiej Brytanii, zabiera utrzymanie tysiącom reprezentantów klasy robotniczej.[5]  – Jacek Karpiński

Zrezygnowany Karpiński porzucił marzenia o podboju świata informatyki i w 1973 roku poświęcił się znacznie mniej absorbującemu i wadzącemu władzy zajęciu, jakim jest hodowla trzody chlewnej. W Stanach Zjednoczonych powstawał tymczasem pierwszy komputer personalny, Altair 8800[6], a niedługo potem, w 1981 roku na rynku pojawili się Steve Jobs oraz Steve Wozniak i na dobre zrewolucjonizowali rzeczywistość dzięki projektowi Apple II. Jednak mimo upływu 10 lat od premiery K-202 wynalazek Karpińskiego wciąż przewyższał mocą obliczeniową dzieła firmy z Cupertino.

 

 

Stanowcze „nie” amerykańskim imperialistom!

Warto jednak zauważyć, że komputerowi polskiego naukowca daleko było do miana „osobistego”. Apple II pozwalał użytkownikom na znacznie większą ilość interakcji, włącznie z obsługą edytora tekstu i arkuszy kalkulacyjnych.

Jednakże, kto wie, jak potoczyłaby się historia komputerów, firmy Apple i iPhone’ów, gdyby w 1962 roku Karpiński został w Stanach Zjednoczonych i tam kontynuował karierę naukową. Krótkoterminowy pobyt na Harvardzie zaowocował propozycjami współpracy z Amerykanami, oraz dofinansowaniem badań i wynalazków. Naciskany przez władze PRL Karpiński stanowczo odmówił jednak ideologicznym wrogom zza oceanu:

Gdybym posłuchał Amerykanów, to świat miałby peceta o 10-15 lat wcześniej. Uważałem jednak, że wypada wrócić do kraju, który wysłał mnie w delegację. Moralność nie ma ceny.[7] – Jacek Karpiński


Smartfony w latach dziewięćdziesiątych?

Czy zatem patriotyzm i uległość Karpińskiego spowolniła rozwój informatyki w następnych latach? Czy decyzja o powrocie do Polski pozbawiła rodzimego inżyniera szansy na międzynarodową karierę? Wreszcie, czy gdyby Karpiński pozostał w Stanach, to Iphone’y trafiłyby do naszych rąk jeszcze w dwudziestym wieku?

Papier przyjmie wszystko, a ludzka wyobraźnia nie zna granic. Warto jednak zastanowić się, jak bardzo polityczny i gospodarczy ucisk spowolnił i nadal utrudnia rozwój współczesnego świata.

 


Na podstawie:
[1] P. Lipiński, Geniusz i Świnie. Rzecz o Jacku Karpińskim, wyd. JanKa, 2014
[2] P. Lipiński, Geniusz i Świnie. Rzecz o Jacku Karpińskim, wyd. JanKa, 2014
[3] http://www.gazetalubuska.pl/polska-i-swiat/art/7836535,zmarl-jacek-karpinski-tworca-pierwszego-polskiego-komputera,id,t.html
[4] powstały pod koniec lat 50. XX wieku odpowiednik komputera osobistego wykonany na tranzystorach lub układach scalonych małej (SSI) i średniej (MSI) skali integracji. Często był wykonywany jako komputer specjalizowany np. automat obrachunkowy, analizator widma. Wyróżniał się prostą obsługą, niewielkimi wymiarami, modułową budową i nie wymagał klimatyzacji.
[5] http://www.gazetalubuska.pl/polska-i-swiat/art/7836535,zmarl-jacek-karpinski-tworca-pierwszego-polskiego-komputera,id,t.html
[6] http://oldcomputers.net/altair-8800.html
[7] http://www.gazetalubuska.pl/polska-i-swiat/art/7836535,zmarl-jacek-karpinski-tworca-pierwszego-polskiego-komputera,id,t.html

Posłuchaj questus podcast

 Wpadnij na nasz kanał Youtube

Newsletter

Chcesz być informowany
o nowościach?
Dołącz do naszego
 newslettera.

 

Autor: Michał Moneta
Absolwent programu Diploma in Professional Marketing, Uniwersytetu Łódzkiego i Akademii Leona Koźmińskiego oraz kursów m. in. w IE Business School, University of California oraz University of Geneva. Jestem również certyfikowanym marketerem DIMAQ, a także absolwentem szkoleń narzędziowych Google – Ads oraz Analytics. Specjalizuję się w digital marketingu, w szczególności w obszarze content managementu, analityki i social mediów.Mam wielkie szczęście, że questus daje mi możliwość rozwoju właśnie w wyżej wymienionych obszarach. W ramach firmy zajmuję się więc budową strategii i zarządzaniem contentem, prowadzeniem mediów społecznościowych (Facebook, LinkedIn), redagowaniem questus BLOG, a także pracą dla klientów - w obrębie audytowania i przygotowywania strategii content managementu, a także realizowania działań operacyjnych.Choć praca, którą wykonuję jest jednocześnie moim hobby, staram się łączyć ją również z innymi zainteresowaniami – „szyję na basie”, uprawiam sporty i czytam rozmaite książki. Pewnie daleko mi do stereotypowego milenialsa, ale dzięki czerpaniu przyjemności tak, z pracy, jak i innych aktywności, hasło work-life balance jest mi niezwykle bliskie.Więcej o mnie znajdziecie na: http://michalmoneta.com/ ?
Ostatnie wpisy