Badania pokazują, że wraz z dynamicznym wzrostem ilości contentu równie błyskawicznie rośnie również liczba reklam – zdaniem aż 87% konsumentów jest więcej komunikatów marketingowych niż dwa lata temu. Co więcej, dla 91% internautów są one również bardziej natrętne i inwazyjne. Biorąc pod uwagę, że poziom zniechęcenia komunikatami promocyjnymi firm osiągnął szczytowy poziom już w 2005 roku – dziś reklama internetowa w rankingach sympatii plasowałaby się zapewne gdzieś pomiędzy ciepłym piwem a komarami.
Rosnące znużenie reklamą internetową nie wynika wyłącznie z wrodzonej niechęci do komunikatów marketingowych. Narzekania internautów mają również podłoże czysto funkcjonalne. Nagromadzenie pop-upów, skycraperów czy top layerów powoduje, że strony internetowe ładują się zdecydowanie wolniej, a na słabszych komputerach – „dławią” przeglądarki. Nie sposób nie wspomnieć o bolączkach urządzeń mobilnych, na smartfonach animowane reklamy potrafią na dobre zawiesić telefon i kompletnie zniechęcić do ponownego odwiedzenia danej witryny.
Adblock Plus na ratunek
Aplikację stworzoną przez Michaela McDonalda zna niemal każdy internauta. Adblock Plus pozwolił znużonym reklamami użytkownikom zablokować natrętne komunikaty, przywrócić sieć do stanu sprzed odkrycia wirtualnej rzeczywistości przez marketerów i… pozbawić ich jakichkolwiek zarobków. Dla jednych niewielka aplikacja stała się zbawieniem i kluczem do sprawnego funkcjonowania w internecie. Inni znaleźli w niej największego wroga i destruktora wieloletniej pracy nad witrynami.
Adblock Plus i powielający jego funkcje Adblock działają na zasadzie blokowania domen, z których pobierane są reklamy. Jednocześnie warto zauważyć, że domeny te nie są arbitralnie ustalane przez twórców dodatku. Ich lista jest na bieżąco aktualizowana przez samych internautów, co oznacza, że mimo wszechobecnego trendu blokowania reklam istnieje furtka pozwalająca przedostać się do świadomości internauty. Twórcy nazwali ją Acceptable Ads.
Szansę mają ostrożni
W ramach programu Acceptable Ads, AdBlock umożliwia swobodne funkcjonowanie tym domenom, które dostarczają reklamy nieinwazyjne dla samych użytkowników. Rozwiązanie stanowi pewien kompromis między twórcami rozszerzenia, a reklamodawcami – jeśli komunikaty nie będą natrętne, a użytkownicy nie zaczną z własnej woli ich blokować – zyskają na tym obie strony. Acceptable Ads umożliwia także internautom ponowne włączenie reklam na stronach, których twórców najzwyczajniej w świecie chcą docenić. Program pośrednio premiuje zatem zarówno nieinwazyjną, dobrze stargetowaną reklamę, jak i wartościowy content w witrynie.
Prostszą strategię zastosowało natomiast Google, które za obecność w programie Acceptable Ads po prostu… płaci. Dzięki temu rozszerzenie Adblock Plus nie blokuje sponsorowanych wyników wyszukiwania, czyli popularnych Adwordsów. Takie rozwiązanie generuje dla firmy z Mountain View blisko 900 milionów dolarów zysków.
Edukujemy
Tymczasem w ramach prac grup roboczych Związku Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska ruszyła akcja edukacyjna mająca na celu uzmysłowić internautom, jak istotnym elementem wirtualnej rzeczywistości jest właśnie tak znienawidzona przez nich reklama. W kampanię zaangażowały się m. in. Grupa Wirtualna Polska, Grupa Onet, Grupa Interia, Polska Press, Gazeta.pl, Sprzedajemy.pl, czy Burda Media, pytanie tylko, czy równie chętnie dołączą do niej sami użytkownicy.
O ile sama idea – uzmysłowienie stałym bywalcom sieci, że to właśnie komunikaty reklamowe pozwalają zarabiać portalom – jest szczytna, o tyle chyba zabrakło w niej jak dotychczas krytycznego spojrzenia samych inicjatorów. Jak bowiem przyjąć do wiadomości hasła „Ceną za darmowe treści są reklamy”, czy wypowiedzi Małgorzaty Pogorzelskiej z WP: „W komunikacji chcemy pokazać dobrą twarz reklamy”, skoro każdy internauta kojarzy ww. witryny ze wspomnianymi, powitalnymi pop-upami?
Filtrowanie, a nie blokowanie
Branża nie musi jednak załamywać rąk i w przestrachu oczekiwać na rezultaty nowej kampanii edukacyjnej. Z pomocą przychodzą sami konsumenci, którzy coraz rzadziej używają określenia „blokowanie” w kontekście reklamy internetowej. Znacznie częściej słyszymy słowo „filtrowanie”. Filtrowanie, które ponad blokowanie preferuje aż 77% internautów.
A zatem – jest miejsce dla reklamy online. Ba! Jak się okazuje, w sieci jest wystarczająco dużo przestrzeni zarówno dla reklamodawców, jak i Adblocka. Wystarczy jedynie znaleźć zasady harmonijnego współżycia i zadbać o to, by dostosowały się do nich obie strony konfliktu. Wydaje się, że Adblock wykonał już pierwszy krok. Czas pokaże, czy lepszą odpowiedzią będzie kampania edukacyjna, czy też np. rezygnacja z przeklętych pop-upów.