Syndrom CR7: model biznesowy w świecie piłki nożnej

Przy kolejnych rekordach transferowych na rynku piłkarskim zastanawiamy się, czy istnieje granica tego szaleństwa. Czy naprawdę jakikolwiek człowiek wart jest tego, aby płacić za niego 200 czy 300 milionów Euro? Jak to się może biznesowo spinać? 

Już spieszymy z odpowiedzią: nie tylko się spina, ale na dodatek jest to inwestycja o wysokiej stopie zwrotu. Problem w tym, że większość ludzi widzi tylko czubek góry lodowej. Tymczasem model biznesowy, jaki funkcjonuje w świecie sportu, a szczególnie piłki nożnej sprawia, że źródła zysków się multiplikują, szczególnie w epoce mediów społecznościowych.

 

Ronaldo nie kosztuje, ale przynosi miliony

Trudno porównywać polski futbol do takich gigantów sportowych i biznesowych, jak Manchester United, Real Madryt, Barcelona czy Juventus. Nie chodzi tylko o rezultaty sportowe, ale przede wszystkim wyniki biznesowe. Wielu zadaje sobie pytanie czy dla Juventusu zakup Ronaldo będzie zyskowny?

 

Piłka nożna to nie tylko dyscyplina sportowa, ale również wielki światowy biznes
Piłka nożna to nie tylko dyscyplina sportowa, ale również wielki światowy biznes

 

Jak się okazuje będzie nie tylko bardzo zyskowny, ale próg rentowności zostanie osiągnięty w krótszym terminie niż kilka miesięcy. Proste analizy przeprowadzone przez KPMG International pokazują, że już na poziomie podstawowych źródeł przychodów inwestycja ta uzyska pozytywny wynik[1].

 

Wydatki, wydatki…

Ronaldo podpisał z Juventusem 4-letni kontrakt. Kwota odstępnego, 100 milionów Euro wypłacana będzie w dwóch rocznych transzach. Do tego trzeba dodać premie dla agenta zawodnika (12 milionów Euro) oraz 5 milionów na opłatę solidarnościową do UEFA. Wynagrodzenie CR7 ustalone jest na 30 milionów Euro rocznie. Biorąc pod uwagę dodatkowe koszty (np: ubezpieczenie itp.) można założyć, że łączny koszt, jaki poniesie Juventus, to ok. 340 milionów Euro w ciągu 4 lat (85 milionów rocznie). Taką wartość musi wygenerować dodatkowo na różnych źródłach przychodów, aby inwestycja ta uległa pokryciu.

 

Przychody, przychody…

Juventus rozpoczął od podniesienia cen biletów o ok. 30%. Przy założeniu, że sprzedaż karnetów (29,5 tys. sztuk) i biletów na mecz pozostanie na tym samym poziomie ilościowo, przychody wzrosną do ok. 50 milionów Euro, czyli o ok. 12-14 milionów w porównaniu z sezonem poprzednim. W skali 4 lat to ok. 50 milionów Euro.

 

Cristiano Ronaldo - piłka nożna jako biznes
pożądanych biznesowo piłkarzy

 

Prawa telewizyjne to pewny przychód

Przychody z praw telewizyjnych, przy założeniu, że Juventus osiągnie wynik z sezonu poprzedniego (półfinał), wzrosną ok. 25-35 milionów Euro, czyli 140 milionów w ciągu 4 lat.

 

Sponsorzy – start z niskiej bazy

Kolejnym podstawowym źródłem przychodów są sponsorzy. KPMG przewiduje, że w ciągu trzech lat wzrost przychodów z tego typu aktywności w porównaniu do lat ubiegłych winien dać nawet do 100 dodatkowych milionów Euro. Inna sprawa, że eksperci wskazują, że w latach ubiegłych potencjał sponsorski Juventusu był dalece niewykorzystany, szczególnie w porównaniu z Realem, Barceloną czy Manchesterem United.

 

Koszulki CR7 jak ciepłe bułeczki

Do tych kalkulacji należy dodać jeszcze choćby sprzedaż gadżetów z wizerunkiem CR7. Jak donoszą „Sportowe Fakty” – „W sezonie 2016/2017 mistrz Włoch sprzedał 850 tysięcy oficjalnych koszulek. Tymczasem w jeden dzień po oficjalnym powitaniu Portugalczyka w Turynie Juventus sprzedał 20 tysięcy koszulek, a kolejne pół miliona zostało zarezerwowanych, oczywiście z numerem „7” i nazwiskiem „Ronaldo” na plecach. W ten sposób klub z Turynu zarobił około 54 miliony euro.”[2]

 

A to tylko początek

Biorąc tylko te cztery źródła przychodów transfer Ronaldo już praktycznie się zwrócił. Nie tylko na poziomie kosztów zakupu (117 milionów), ale również całkowitej inwestycji. Do tego doliczyć trzeba choćby sprzedaż innego zawodnika Starej Damy, Gonzalo Higuaina, w tym także oszczędności na wynagrodzeniu tego gracza; prawa reklamowe, inne niż koszulki gadżety klubowe itp.

 

Social media zyskają na znaczeniu

W czasach mediów społecznościowych powstaje jednak jeszcze jedno źródło dochodów. CR7 jest sportowcem, który ma obecnie największą liczbę fanów w mediach społecznościowych (Facebook, Instagram, Twitter). Wynik ten (ponad 320 milionów osób) jest 5-krotnie wyższy niż obecny zasięg Juventusu (55 milionów osób). To naturalnie tworzy ogromną przestrzeń biznesową dla Juventusu i ogromne możliwości komercjalizacji.

 

Social media: CR7 ma największą liczbę fanów w mediach społecznościowych
 

CR7 jest sportowcem, który ma obecnie największą liczbę fanów w mediach społecznościowych

 

Biorąc pod uwagę tylko kilka faktów można stwierdzić, że Ronaldo nie jest tylko inwestycją sportową, ale również doskonałym ruchem biznesowym. Jego zakup daje Juventusowi potencjał komercyjny porównywalny z największymi klubami na świecie.

 

Złota era dla polskiej piłki nożnej?

Trudno bezkrytycznie przenosić doświadczenia krajów rozwiniętych na polskie podwórko. Niemniej jednak odnajdywanie i próba adaptacji najlepszych praktyk jest standardem biznesowym.

Dzisiaj wciąż wiele firm nie widzi potencjału biznesowego w sporcie, szczególnie w piłce nożnej. Pamiętajmy jednak, że na rynku polskim dostępny jest McDonalds i Coca-Cola, a Polacy jeżdżą zagranicznymi samochodami. Podobnie stanie się z piłką nożną. To oczywiście proces. Nie stanie się to z dnia na dzień, ale adekwatnie do wielkości rynku polskiego możemy się spodziewać tego, że to będzie biznes, a może showbiznes, o wysokiej stopie zwrotu.

 

Złota era dla polskiej piłki nożnej
 

W Polsce piłka nożna niedługo również może stać się bardzo dochodowym biznesem

 

Szkolenie młodzieży fundamentem biznesu?

Jest to związane z jednej strony znalezieniem „własnego” (jak kiedyś Holandia, czy Belgia) sposobu na szkolenie młodzieży. Każde społeczeństwo jest nieco inne. Ma nieco inne cechy mentalne, fizyczne. Nie można „młotkiem wywiercić precyzyjnego otworu”. Polskie dzieciaki, które dzisiaj rozwijają się w Lechu, ŁKS’ie, Zagłębiu Lubin jutro będą nadawały „styl” polskiej piłce nożnej.

Warto w tym miejscu jednak zastanowić się, czy jest to możliwe bez standaryzacji systemu szkolenia. O ile Niemcy czy Belgowie, postawili na pracę u podstaw i uporządkowanie modelu zarówno pod względem systemu gry, jak i metod szkolenia, w Polsce każdy klub działa „na własną rękę”.

O ile w ogóle działa. Sztandarowym przykładem niemocy w kwestii szkolenia młodzieży jest Legia, której akademia powstaje już od ładnych kilku lat, a obecne problemy finansowe klubu prawdopodobnie raczej nie przyspieszą jej powstania. Na drugim biegunie jest jednak Lech, który w dwóch ostatnich latach wyeksportował na europejskie areny zawodników o wartości blisko 15 milionów euro. A w kolejce czekają m. in. wspomniane Zagłębie Lubin i ŁKS Łódź.

 

Szkolenie młodzieży fundamentem biznesu

<
Szkolenie dzieci i młodzieży może stanowić fundament pod piłkarski biznes

 

Początek rewolucji nad Wisłą?

Biznes już dawno rozgościł się na piłkarskich boiskach i nic nie wskazuje na to, aby jego rola w sportowych zmaganiach miała się zmniejszyć. Biorąc pod uwagę popularność futbolu w Polsce, syndrom CR7 zacznie działać (oczywiście na mniejszą skalę) także u nas, a prężnie działające, choć wciąż pojedyncze akademie, powinny wciąż dostarczać argumentów, że warto wpompować w piłkę nożną oraz wizerunek pojedynczych zawodników jeszcze większe pieniądze. Przykład Juventusu i CR7 pokazuje bowiem, że zwrot z inwestycji może przekroczyć wszelkie oczekiwania.

A w sporcie, tak jak biznesie wygrają Ci, którzy wyczują moment i wejdą jako pierwsi… a rewolucja się właśnie zaczyna.

 

źródła:
[1] KPMG: From Madrid to Turin – Ronaldo Economics; KPGM, 2018
[2] Sportowe fakty: Trudno w to uwierzyć – Transfer Ronaldo o Juventusu zwraca się w imponującym tempie; https://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/766776/trudno-w-to-uwierzyc-transfer-ronaldo-do-juventusu-zwraca-sie-w-imponujacym-temp (Pobrano: 04 września 2018)

Posłuchaj questus podcast

 Wpadnij na nasz kanał Youtube

Newsletter

Chcesz być informowany
o nowościach?
Dołącz do naszego
 newslettera.

 

Autor: Robert Kozielski

Nie chcę i nie umiem pracować bez zaangażowania. Mówią, że jestem od pracy uzależniony… i pewnie mają rację. Na początku questus – którego jestem założycielem – miał być przede wszystkim Akredytowanym Centrum Szkoleniowo-Egzaminacyjnym The Chartered Institute of Marketing. Z czasem stał się także społecznością marketerów i miejscem narodzin wielu innowacyjnych projektów. Jestem doktorem habilitowanym nauk ekonomicznych, profesorem Uniwersytetu Łódzkiego, posiadam tytuł Chartered Marketer, byłem stypendystą Fundacji Fulbrighta, członkiem Marketing Science Institute. Na koncie mam również kilka książek, w tym uznaną za najlepszą książkę ekonomiczną roku 2013 „Biznes nowych możliwości”. „Czterolistna koniczyna – nowy paradygmat biznesu”, czy „Wskaźniki marketingowe”. Obie publikacje zostały wydane także w języku angielskim w Londynie.
Ostatnie wpisy
David Aaker – Architekt Nowoczesnego Brandingu

David Aaker – Architekt Nowoczesnego Brandingu

W świecie marketingu, w którym konkurencja staje się coraz bardziej zacięta, a marki walczą o uwagę konsumentów, jednym z kluczowych narzędzi, które pomagają firmom wyróżnić się na tle innych, jest zrozumienie i budowanie silnej tożsamości marki. Jednym z najbardziej...

czytaj dalej