Ekonomia subskrypcji – abonamentowa rewolucja

Indeks Ekonomii Subskrypcji rośnie dziewięć razy szybciej niż giełdowy indeks S&P. W ostatnich latach obserwujemy „sejsmiczny ruch” w stronę strategii opartych nie na sprzedaży produktów, ale usług w systemie abonamentowym.

 

Disruption to bardzo popularne ostatnimi laty słowo, które niełatwo przetłumaczyć na polski. Bardzo często można się z nim spotkać właśnie w kontekście ekonomii subskrypcji. Mówiąc najprościej – oznacza ono zjawisko, które rozwala system.

Tien Tzuo, założyciel Zuora (dostawca oprogramowania dla firm, które chcą prowadzić biznes w modelu subskrypcyjnym) mówi wręcz, że w ostatnich latach obserwujemy „sejsmiczny ruch” w stronę strategii opartych nie sprzedaży produktów, a usług w systemie abonamentowym. Potwierdzają to dane: Indeks Ekonomii Subskrypcji notuje dziewięciokrotnie wyższy wzrost niż giełdowy indeks S&P i czterokrotnie wyższy niż amerykański handel detaliczny.

 

 

Natalia Hatalska wskazuje na ekonomię subskrypcji jako na jeden z najważniejszych trendów roku 2017. Z badań przeprowadzonych na potrzeby Trendbooka 2017 wynika, że ponad połowa polskich konsumentów często lub przynajmniej od czasu do czasu korzysta z rozwiązań tego typu. Najchętniej robią to najmłodsze pokolenia klientów, dlatego – mimo dużej grupy nieprzekonanych (prawie co trzeci badany) – można się spodziewać, że i w Polsce modele subskrypcyjne będą coraz bardziej popularne.

 

Renesans subskrypcji

Rozwój technologii – szczególnie w obszarze mobilności i komunikacji – sprawił, że dziś ludzie nie potrzebują rzeczy na własność, wolą za to mieć do nich dostęp. Najlepiej w każdym miejscu i o każdej porze – właśnie to dziś jest definicją wygody.

Subskrypcja oznacza korzystanie z rzeczy tu i teraz. Zakup miesięcznego abonamentu – np. na korzystanie z Photoshopa lub miejskiego roweru – to niewielki koszt w porównaniu do kupna profesjonalnego programu czy własnego jednośladu. Z subskrypcji zawsze można przecież zrezygnować.

Choć obserwujemy dziś rozwój modeli subskrypcyjnych na niespotykaną skalę, nie są one żadną nowością. Jak pisze Jason Pressman na łamach forbes.com, subskrypcja była wykorzystywana już w XVII wieku, jako sposób na sprzedaż map, atlasów i książek. Rachunki za prąd czy telefon to także nic innego jak abonament. Dziś do czynienia mamy zatem nie z nowością, a renesansem. Dzięki technologii możliwe stało się zastosowanie modelu subskrypcyjnego w zupełnie w zupełnie nowych obszarach.

 

Co subskrybujemy?

W dzisiejszej ekonomii subskrypcji wymienić można kilka dziedzin, które z sukcesem zaadaptowały ten model.

  1. Oprogramowanie, czyli model SaaS (Software as a service) – tu przykłady można mnożyć: od Microsoft Office 365 czy Dropbox, po nasze rodzime firmy jak Brand24 czy Freshmail. Bodaj największy sukces osiągnął tutaj Adobe, któremu udało się przenieść do modelu subskrypcyjnego około 50-60 proc. swojego biznesu, a w 2016 roku odnotował rekordowe przychody, m. in. dzięki ukróceniu piractwa. Bo czy opłaca się kombinować nielegalną kopię drogiego oprogramowania, jeśli za niewielką kwotę można korzystać z legalnej wersji przez miesiąc?
  2. Muzyka, wideo i multimedia – tu również z podaniem przykładów nikt nie powinien mieć problemów. Wystarczy wymienić Spotify czy Netflix i już wiadomo o co chodzi. Tylko w 2016 roku Netflix zdobył 19 mln nowych klientów, z kolei Spotify na początku tego roku ogłosił, że ma już 50 mln abonentów.
  3. Usługi transportowe – jak np. rowery miejskie czy Traficar (samochód na minuty – dostępny w Warszawie i Krakowie). Przykład ze świata: australijski start-up Airly, który ogłosił plany wprowadzenia miesięcznego biletu na nielimitowane przeloty między Sydney a Melbourne.
  4. Pudełka subskrypcyjne – ten przykład może wydawać się błahostką, ale jest to coś bardzo popularnego choćby w USA. Za określoną kwotę miesięcznie klient otrzymuje pudełko z nowościami kosmetyków, ubraniami czy produktami żywnościowymi (taką ofertę wprowadził już m. in. Adidas czy Sephora). Jest to ciekawa oferta przede wszystkim dla osób, które nie mają czasu chodzić po sklepach w poszukiwaniu nowości. W Polsce usługi tego typu przyjmowane są raczej z rezerwą, co nie znaczy, że ich nie ma: to na przykład Pudło nie nudno (comiesięczny zestaw nowych zabawek dla dzieci) czy Paka Zwierzaka (smakołyki dla domowego pupila).
  5. Uzupełnianie zapasów – ta z kolei możliwość wydaje się bardzo perspektywiczna. Na razie jesteśmy tu w początkowej fazie rozwoju, ale usługę taką wprowadził już Amazon (Amazon Dash Replenishment System). Umożliwia ona subskrypcję produktów, które są na bieżąco zużywane w domu (pasta do zębów, papier toaletowy, kawa). Zamówienie wysyłane jest automatycznie – każdy kupowany produkt wyposażony jest w specjalny przycisk, który wystarczy nacisnąć, kiedy coś w domu się kończy.

 

 

Oczywiście to nie jest skończona lista – jeśli wierzyć prognozom, ekonomia subskrypcji będzie rosła w siłę i kolejne branże będą proponować klientom ofertę w tym właśnie modelu. Niekoniecznie musi się to też wiązać z rezygnacją ze sprzedaży produktów – na przykład  Catterpillar nie oferuje swoim klientom maszyn w modelu subskrypcyjnym, ale już usługi serwisowe jak najbardziej.

 

Doświadczenie relacji

Rozwój ekonomii subskrypcji oznacza dalszy wzrost znaczenia doświadczenia klienta i budowania relacji. Model subskrypcyjny to nie jednorazowa transakcja, ale zobowiązanie, że chcemy być z klientem na dłużej. Oznacza to, że znacznie więcej wysiłku trzeba wkładać w zapewnienie mu satysfakcjonujących doświadczeń. W przeciwnym razie – opuści nas w kolejnym miesiącu.

 

 

Ale i tu technologia przychodzi z pomocą, bo subskrypcja oznacza też, że co miesiąc spływać do nas będą nowe dane o zachowaniach klientów: o tym jak często korzystali z naszego oprogramowania, w jakich godzinach najczęściej słuchali muzyki i jakie dystanse pokonywali z pomocą miejskiego roweru. Mając taką wiedzę, można zaplanować podróż klienta zgodną z jego rzeczywistymi potrzebami.

Posłuchaj questus podcast

 Wpadnij na nasz kanał Youtube

Newsletter

Chcesz być informowany
o nowościach?
Dołącz do naszego
 newslettera.

 

Autor: Michał Moneta

Absolwent programu Diploma in Professional Marketing, Uniwersytetu Łódzkiego i Akademii Leona Koźmińskiego oraz kursów m. in. w IE Business School, University of California oraz University of Geneva. Jestem również certyfikowanym marketerem DIMAQ, a także absolwentem szkoleń narzędziowych Google – Ads oraz Analytics. Specjalizuję się w digital marketingu, w szczególności w obszarze content managementu, analityki i social mediów. Mam wielkie szczęście, że questus daje mi możliwość rozwoju właśnie w wyżej wymienionych obszarach. W ramach firmy zajmuję się więc budową strategii i zarządzaniem contentem, prowadzeniem mediów społecznościowych (Facebook, LinkedIn), redagowaniem questus BLOG, a także pracą dla klientów - w obrębie audytowania i przygotowywania strategii content managementu, a także realizowania działań operacyjnych. Choć praca, którą wykonuję jest jednocześnie moim hobby, staram się łączyć ją również z innymi zainteresowaniami – „szyję na basie”, uprawiam sporty i czytam rozmaite książki. Pewnie daleko mi do stereotypowego milenialsa, ale dzięki czerpaniu przyjemności tak, z pracy, jak i innych aktywności, hasło work-life balance jest mi niezwykle bliskie. Więcej o mnie znajdziecie na: http://michalmoneta.com/ ?
Ostatnie wpisy
Rok 2025 – krótka historia jutra: Sztuczna Inteligencja (AI)

Rok 2025 – krótka historia jutra: Sztuczna Inteligencja (AI)

Rok 2025 – krótka historia jutra: Sztuczna Inteligencja (AI) Rewolucja zaczyna się wcześniej, niż myślisz. Zmiany często zaczynają się dużo wcześniej, zanim stają się zauważalne (Eccles, 1991). Jak jednak rozpoznać sygnały zmiany, gdy tempo ich przyśpieszenia jest tak...

czytaj dalej