Historia emotikonów - kto pierwszy uśmiechnął się w internecie? - questus

Historia emotikonów – kto pierwszy uśmiechnął się w internecie?

Ponad 90% internautów w celu wyrażenia emocji w sieci stosuje emotikony. Rozmaite połączenia znaków typograficznych już dawno opanowały wirtualny świat i sprawiły, że oddalonej o kilkanaście tysięcy kilometrów osobie możemy przekazać nie tylko cenną informację, ale również nastroje i odczucia. Kto jako pierwszy wykonał rewolucyjną kombinację nawiasu i dwukropka? Trudno w to uwierzyć, ale w celu odnalezienia pierwszego emotikona musimy cofnąć się aż do XIX wieku.

 

Kabareciarz Lincoln

W 1862 roku, w transkrypcji przemówienia Abrahama Lincolna, zamieszczonej w New York Times pojawił się jakże wymowny zapis „(applause and laughter ;)”. Do dziś trwają dyskusje odnośnie tego, czy był to zamierzony zabieg, czy też edytorska pomyłka. Czy to możliwe, aby redaktor amerykańskiego dziennika użył emotikona na sto lat przed jego rozpowszechnieniem? Jak to się stało, że tak rewolucyjna i odkrywcza, jak na ówczesne dziennikarstwo forma nie weszła do mainstreamu?

 

Kabareciarz Lincoln - wykorzystanie emotikonów

źródło: https://cityroom.blogs.nytimes.com/

 

O odpowiedź pokusił się Scott E. Fahlman, profesor na Carnegie Mellon School of Computer Science:

W moim przekonaniu, w 1862 roku ludziom nie przyszło do głowy, że poprzez zwykłe znaki typograficzne można oddać jakiekolwiek emocje. To, co dla nas jest dziś oczywiste i symbolizuje uśmiech, 150 lat temu zostało uznane za błąd w druku. Nikt nie wyłapał dowcipu.

Blisko dwadzieścia lat później, amerykański magazyn Puck, być może zainspirowany artykułem New York Timesa, postanowił pójść o krok dalej i zaproponował własne wersje emotikonów. Redaktorzy gazety opatrzyli artykuł stosownym opisem i zadbali o to, by wszelkie połączenia kropek, myślników i nawiasów były w pełni zrozumiałe dla odbiorców.

 

Amerykański magazyn Puck

źródło: https://cityroom.blogs.nytimes.com/

 

Szczytna idea urozmaicenia dziennikarskiej treści przegrała jednak z pragmatyzmem. Zaproponowane przez magazyn formy były zbyt skomplikowane, by na stałe zagościć w rozmaitych pismach. W redakcji Puck ewidentnie brakowało Steve’a Jobsa, który tupnąłby nogą i uprościł składające się z sześciu elementów znaczki do…

Emotikon - smile (uśmiech)

zaledwie trzyczęściowej, przełomowej formy. To właśnie od momentu zaproponowania kombinacji „dwukropek-myślnik-nawias” rozpoczęła się współczesna historia internetowych uśmieszków.

 

Żarty żartami

Charakterystyczny „:-)” jako pierwszy zastosował w 1982 roku amerykański naukowiec, Scott Fahlman, w odpowiedzi na dość infantylny żart swoich współpracowników. Na co dzień poważni, poukładani panowie w białych kitlach postanowili rozpuścić plotkę, jakoby w jednej z wind Carnegie Mellon University ktoś nieopatrznie rozlał trującą rtęć. Przerażeni pracownicy omijali śmiercionośną, metalową klatkę szerokim łukiem i byli zmuszeni biegać po schodach wielopiętrowego budynku.

Fahlam docenił kabaretowy kunszt kolegów, ale jednocześnie zaapelował, aby w przyszłości zadbać o to, by łatwiej można było odróżnić żart od faktów. Jeśli bowiem podobne dowcipy stałyby się codziennością, z czasem informacja o rzeczywistym zagrożeniu również nie zostałaby potraktowana poważnie. Profesor wysłał więc do pozostałych pracowników Uniwersytetu, jak się później okazało – rewolucyjną wiadomość z prośbą o oznaczanie żartów symbolem „:-)”, a wiadomości faktycznie smutnych „:-(”

19-Sep-82 11:44    Scott E  Fahlman

From: Scott E  Fahlman <Fahlman at Cmu-20c>

I propose that the following character sequence for joke markers:

🙂

Read it sideways.  Actually, it is probably more economical to mark

things that are NOT jokes, given current trends.  For this, use

🙁

Zarówno uśmiechnięta, jak i smutna buźka szybko zyskały uznanie użytkowników sieci ARPANET i Usenet i rozpowszechniły się w ówczesnej online’owej komunikacji. Kto wie, być może historia internetowych virali zaczyna się właśnie od wiadomości Fahlmana?

 

Szwed uśmiecha się inaczej niż Japończyk

Emotikon, jak każda idea wrzucona w otchłań sieci zaczął podlegać dynamicznym zmianom. W pierwszej kolejności stracił charakterystyczny myślnikowy nosek, a następnie wyewoluował w formy, które symbolizowały nie tylko zadowolenie lub smutek, ale również zdziwienie, satysfakcję, a nawet miłość.

Prosty układ znaków stał się poniekąd symbolem rodzącej się internetowej społeczności – gwarantował uniwersalną komunikację i możliwość błyskawicznego porozumienia się ludzi z dwóch krańców świata.

Nie oznacza to jednak, że emotikon nie zaczął nabierać również lokalnego charakteru. Dla przykładu bliskość znaków „=” oraz „)” na skandynawskich klawiaturach powoduje, że w razie rozbawienia przeciętnego Szweda podczas internetowej dysputy otrzymamy od niego zapewne wiadomość o treści „=)” zamiast klasycznego „:)”.

Zupełnie inaczej wygląda natomiast wymiana uśmiechów między mieszkańcami krajów azjatyckich. Zarówno Japończycy, jak i Chińczycy oraz Koreańczycy zadbali o własne, w pełni autonomiczne zestawy emotikonów, którymi wymieniają się podczas konwersacji.

Obywatele Kraju Kwitnącej Wiśni preferują znaki nawiązujące do niezwykle popularnej w tamtym rejonie Mangi, w Seulu natomiast internauci korzystają z liter i tworzą pokrętne struktury ze znaków alfabetu Hangul.

 

Emoticons by country

 

Obrazek zamiast tekstu

Z czasem internauci porzucili emotikony na rzecz bardziej obrazkowych emoji, które umożliwiły podzielenie się z rozmówcą nie tylko emocją, ale również… ciastkiem, butelką Coli, czy mieczem świetlnym.

Wirtualna komunikacja zmierza w stronę graficznej formy, a niewielkie symbole rozmaitych przedmiotów, zwierząt i zjawisk, które pozwalają na błyskawiczne przedstawienie myśli znakomicie wpasowują się w ten trend.

Co więcej, emoji przestają być elementem jedynie prywatnych konwersacji. To niezwykle skuteczny oręż dla marek, które czerpią pełnymi garściami z nowych metod komunikacji z potencjalnymi klientami. Jak wynika z badań SocialBakers aż 60% firm z facebookowego top 500 regularnie korzysta z emoji. Nierzadko opierając na nich cały komunikat.

 

 

To nie koniec innowacji. Na rynku pojawiła się niedawno klawiatura, która poza wstawianiem liter umożliwia błyskawiczne wklejanie rozmaitych emoji. Co będzie dalej? Keyboard oparty wyłącznie na obrazkach?

Wygląda na to, że historia zatacza koło. Internet zamiast w przyszłość skierował nas w stronę Starożytnego Egiptu i hieroglifów.

 

Posłuchaj questus podcast

 Wpadnij na nasz kanał Youtube

Newsletter

Chcesz być informowany
o nowościach?
Dołącz do naszego
 newslettera.

 

Autor: Michał Moneta
Absolwent programu Diploma in Professional Marketing, Uniwersytetu Łódzkiego i Akademii Leona Koźmińskiego oraz kursów m. in. w IE Business School, University of California oraz University of Geneva. Jestem również certyfikowanym marketerem DIMAQ, a także absolwentem szkoleń narzędziowych Google – Ads oraz Analytics. Specjalizuję się w digital marketingu, w szczególności w obszarze content managementu, analityki i social mediów.Mam wielkie szczęście, że questus daje mi możliwość rozwoju właśnie w wyżej wymienionych obszarach. W ramach firmy zajmuję się więc budową strategii i zarządzaniem contentem, prowadzeniem mediów społecznościowych (Facebook, LinkedIn), redagowaniem questus BLOG, a także pracą dla klientów - w obrębie audytowania i przygotowywania strategii content managementu, a także realizowania działań operacyjnych.Choć praca, którą wykonuję jest jednocześnie moim hobby, staram się łączyć ją również z innymi zainteresowaniami – „szyję na basie”, uprawiam sporty i czytam rozmaite książki. Pewnie daleko mi do stereotypowego milenialsa, ale dzięki czerpaniu przyjemności tak, z pracy, jak i innych aktywności, hasło work-life balance jest mi niezwykle bliskie.Więcej o mnie znajdziecie na: http://michalmoneta.com/ ?
Ostatnie wpisy