IWWIWWIWI – wygląda jak onomatopeja, która oddaje brzmienie dźwięków wydawanych przez tropikalne ptactwo. Z ornitologią nie ma ten skrót jednak nic wspólnego – z biznesem za to coraz więcej. I want what I want when it want it to trend, który obserwuje się już od jakiegoś czasu. Dzisiaj zyskuje na znaczeniu, uświadamiając, że świat zaczyna jeszcze szybciej mknąć do przodu. A konsumenci wraz z nim.
Teraz! Już! Natychmiast!
Czekanie jest passé. Przecież za chwilę otoczenie może zupełnie ulec zmianie a moda przeminąć. Impulsywny konsument oczekuje gratyfikacji od razu, efektu akcji po kilku zaledwie chwilach, odpowiedzi w ciągu maksymalnie 23 sekund (o czym przypominają pop-upy na niektórych stronach). Zamawianie produktów z wyprzedzeniem już nie wystarcza – wydaje się, że dzisiaj konsumenci marzą o tym, by swoje produkty odebrać jeszcze przed… finalizacją transakcji.
Granica się zaciera
Ten fenomen nie wziął się znikąd. Obecność technologii w codziennym życiu na tyle mocno zagnieździła się w ludzkiej podświadomości, że człowiek coraz częściej traci poczucie rzeczywistości. Świat realny zlewa się z tym wirtualnym, tworząc spójne otoczenie, w którym poszczególne elementy powinny się przenikać i uzupełniać. Dlatego też odbiorca oczekuje, że jeśli swój wymarzony produkt może w ciągu zaledwie kilku sekund zobaczyć na ekranie smartfona, to w niewiele dłuższym czasie, powinien móc ujrzeć go w swojej szafie.
Dostawa ASAP
Te marki, które trzymają rękę na pulsie, starają się zrobić wszystko, by sprostać oczekiwaniom swoich klientów. Najprostszym przykładem jest dostawa zamówionego przez internet towaru. Coraz częściej można dokonać zakupu i mieć gwarancję, że paczka trafi do odbiorcy w ciągu kilkunastu godzin – i to bez dodatkowych kosztów!
Dotyczy to nawet… samochodów. Tak się dzieje we Francji – tam klienci Amazona mogli do końca grudnia 2016 zarezerwować Seata Mii za pośrednictwem portalu. Auto z edycji limitowanej było, zgodnie z obietnicą, podstawiane pod wskazany adres w ciągu 72 godzin. Formalności zredukowano do minimum, udział klienta w całej procedurze również.
Amazon zresztą, co otwarcie trzeba przyznać, jest mistrzem we wprowadzaniu w życie wszelkiego rodzaju innowacyjnych udogodnień. Projekt „amazon Prime Air” jest tego najlepszym przykładem. Dostarczenie zamówienia do klienta w ciągu maksymalnie 30 minut ma być możliwe dzięki wykorzystaniu… dronów. A przecież do niedawna mało kto wiedział, że można niemalże beztrosko latać po niebie technologicznie zaawansowanym urządzeniem.
Informacje w czasie rzeczywistym
Smartfony wspomagają marki zawsze wtedy, kiedy chodzi o prędkość przekazywania informacji. Mają w tym swoich sprzymierzeńców – beacony, które pozwalają na aktywowanie powiadomień czy usług w zależności od lokalizacji. Technologia wykorzystywana na przykład w centrach handlowych może przynieść zaskakująco dobre rezultaty. To, co szczególnie cenne to nie tylko tempo docierania komunikatu na urządzenia mobilne odbiorców, ale i czas, w jakim z przedstawionej oferty będą oni mogli skorzystać. „Natychmiastowość” sprawi im dużo satysfakcji, a sklepom przyniesie dodatkowy zysk. Trzeba tylko pamiętać – co za dużo to nie zdrowo. Konsument pod ostrzałem powiadomień z żadnej oferty raczej nie skorzysta – wrzuci piąty bieg i w błyskawicznie skieruje się do wyjścia.
Szybciej nie tylko na zakupach
Ludzie nie tylko nie chcą czekać. Unikają tych czynności czy usług zabierających zbyt wiele czasu. Wybierają rozwiązania szybsze, prostsze, które pozwalają zaoszczędzić cenne minuty i godziny. Coraz większą popularność zyskują więc serwisy, które oferują streszczenia czy opracowania książek (jak na przykład serwis readitfor.me, summary.com czy Knowledge Garden), audiobooki (bo pozwalają nałożyć na siebie dwa horyzonty czasowe poprzez łączenie biegania czy jazdy autem ze słuchaniem i uczeniem), skróty najważniejszych informacji czy podsumowanie istotnych wydarzeń dnia. Zresztą nie tylko – szybkość jest też kartą przetargową w przypadku rejestracji wizyty u lekarza, a nawet konsultacji online z wybranym specjalistą. O serwisach z poradami lekarskimi już nawet lepiej nie wspominać. Postawienie auto-diagnozy na podstawie artykułów i wypowiedzi na forach bez wykonania badań również jest przejawem trendu I want what I want when it want it, ale chyba jednym z najmniej chlubnych.
Widzę – kupuję – żałuję?
Ten trend, jeśli na niego spojrzeć przez pryzmat behawioralny, jest wymarzonym polem do popisu dla ludzkiej irracjonalności. Bowiem im większa jest presja i im mniej człowiek ma czasu na to, by daną sytuację przeanalizować, tym częściej dokona wyboru, który w rzeczywistości nie będzie odpowiadał jego potrzebom. Impulsywność, emocjonalność i działanie pod wpływem chwili owszem, pozwala oszczędzić czas i cieszyć się zakupem NATYCHMIAST. Może się jednak okazać, że tak dokonany wybór daleki będzie od rzeczywistych potrzeb i pragnień konsumenta. Wtedy stawić trzeba czoła innej decyzji – stracić czas na odsyłanie zamówienia do sklepu czy zakup schować i o swojej osobistej porażce i stracie pieniędzy po prostu NATYCHMIAST zapomnieć?
—
Na podstawie:
Raport Top 10 Global Consumer Trends – Euromonitor International
https://www.forbes.com/sites/kathleenkusek/2016/05/14/walmart-tries-to-capture-iwwiwwiwi-shoppers-with-free-delivery/#5fdf4d8b1ae5