Po prelekcji podczas XXII Warsztatów Strategicznych questus academy, Jarosław „Spychacz” Spychała wraca do nas w ramach blogowych pinezek. Będzie nieco filozoficznie, chwilami groźnie, miejscami wręcz niebezpiecznie, ale nade wszystko – inspirująco. Owocnej lektury!
Dzięki niemu wpadłem na pomysł tworzenia komunikacji ponadkulturowej, czyli takiej, która pozwala produkować jedną reklamę, dającą się emitować na całym świecie bez utraty jej siły perswazyjnej.
Innymi słowy, jak tworzyć reklamy, które będą rozumiane wszędzie jednakowo bez „zgrzytów”, który był udziałem np. firmy „Osram”.
Witając się z ówczesnym prezydentem Obamą powiedziałem: „To zaszczyt móc Pana poznać, Panie Prezydencie”, a on na to: „Nie, to ja mam zaszczyt”. Potem pomyślałem sobie, że już wtedy dostrzegł we mnie to, co jest jeszcze przede mną. Dlatego każdego dnia jestem pogodny, bo wiem, że najlepsze dopiero nadejdzie ?
Spodziewam się dalszego zawłaszczenia i „reglamentowania” internetowej przestrzeni komunikacyjnej. Różnie wygląda to w różnych krajach. To medium nadal wydaje się obiecujące w krajach wschodnich, podczas, gdy np. w Niemczech czy Francji może generować rozczarowania.
Co do zasady jednak wypiera klasyczne adresy internetowe i staje się „pośrednikiem” w relacjach B2C i B2B, czy w ogóle w poruszaniu się po sieci. Na danym etapie rozwoju wydaje się to jeszcze korzystne, mimo ciągłego ograniczania tzw. „zasięgu”, ale… zwykliśmy sądzić, że rynek nie znosi próżni i w związku z tym, gdy „monopoliści” przesadzą, to pojawią się tzw. „cinkciarze”, używając deskrypcji z lat 80-tych, czyli oddolne działania, w postaci nowych uczestników rynku, którzy będą stanowić konkurencję dla gigantów.
Wyczuwalny jest jednak społeczny niepokój, że aspirację firm globalnych będą szły w kierunku zawłaszczania wolnego rynku, co może boleśnie falsyfikować prawo próżni.
Mam tu na myśli rodzaj swoistej rekapitulacji starych prawd. W procesie budowania długotrwałych relacji z klientami ich pozytywne doświadczenie jest kluczowe. To zagadnienia doczekało się już swojej angielskiej nazwy w literaturze przedmiotu, ale w rzeczywistości jest to tylko nową nazwą starej prawdy: rzetelność kupiecka, zwana też potocznie uczciwością.
Takie zachowania zaczynają być w modzie nie w rezultacie namolnego moralizowania społeczeństw przez instytucje religijne czy edukacyjne, lecz w skutek niezwykle zwykłego pragmatyzmu – ludzie chcą móc na nas polegać, chcą móc nam ufać. Odnosi się to zarówno do osób indywidualnych jak i do firm.
Pewnie jak wszyscy zainteresowani marketingiem, czy też ogólniej rynkiem, wyczekują „zmiany paradygmatu”, czyli szeroko rozumianej zmiany, która niejako wzniesie, czy też przeniesie aktywność gospodarczą na nowy poziom, a tym samy zwolni miejsce dla nowych graczy rynku i uwolni horyzont nowych możliwości. Ta zmiana jeszcze nie nastąpiła, ale wszyscy przeczuwamy jej nadejście.
Mój ostatni kontakt z „profesjonalną” fizyką miał miejsce 20 lat temu, w liceum. Nie czuję się zatem fachowcem w tej dziedzinie. Zwróciło jednak moją uwagę wystąpienie Władymira Putina, który zaprezentował nową generację atomowych pocisków manewrujących z napędem atomowym – jakkolwiek by to przewrotnie nie brzmiało.
Przeznaczenie militarne jest oczywiste. Niemniej jednak, jeśli uda się zaadoptować w sposób bezpieczny wojskową technologię napędów atomowych do lotnictwa cywilnego i kosmicznego, to nagle może się okazać, że przepływ towarów, usług i ludzi stanie się „hyperdostępny”. Wyobraźmy siebie samolot, który raz „zatankowany” będzie latał przez 20-40 lat. Że nie wspomną o potencjalnie możliwych rozmiarach takiego samolotu i sile nośnej.